Przez pierwszy i drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia po raz kolejny świętojańscy wierni, a szczególnie najmłodsi parafianie, mogli oglądać żywą szopkę. Sceneria, chcąc nie chcąc, była prawie taka sama jak w Betlejem:
Co za pałac miał, gdzie gospodą stał?
Szopa bydłu przyzwoita,
i to jeszcze źle pokryta,
pałacem była.
Co prawda nie była to szopa, ale stodoła i do tego dobrze przykryta, ale z pewnością nie był to pałac. Mimo tego po każdej Mszy św. w oba świąteczne dni ustawiały się kolejki, by zobaczyć Dziecię z Maryją i Józefem w otoczeniu rozmaitych zwierząt. Małemu Jezuskowi towarzyszyły owieczki, osiołek, kucyk i drób. Oczywiście największym zainteresowaniem, nie tylko najmłodszych, cieszyły się wielce spokojny osiołek i kucyk. Jednak najgłośniejszy był dostojny, tłuściutki kogut, który co parę minut głośno dawał znać o swoim pobycie przy żłóbku. On także cieszył się sporym zainteresowaniem odwiedzających żywą szopkę i przetrwał do końca.
Zorganizowanie żywej szopki w naszej stodole zawdzięczamy ks. Ryszardowi i pracującym u nas Siostrom Nazaretankom: s. Izabelli i s. Nikoletcie. Podziękowania należą się Uniwersytetowi Rolniczemu za wypożyczenie zwierząt do szopki. Wyrazy wdzięczności świętojańska parafia kieruje także do jednej z parafianek za ofiarowanie figur do szopki.