„I nie wódź nas na pokuszenie”
„I nie wódź nas na pokuszenie”
Taki tytuł nosił wykład-konferencja ks. dr. Wojciecha Węgrzyniaka, biblisty z Katedry Egzegezy Starego Testamentu na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, która miła miejsce w dniu 13 lutego, w naszej parafialnej auli.
Nasz gość w latach 2001-2006 studiował w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie (Biblicum), a w latach 2006-2009 ukończył Studium Biblicum Franciscanum w Jerozolimie, gdzie obronił doktorat z nauk biblijnych i archeologii zatytułowany „Lo stolto ateo. Sudio dei Salmi 14 e 53” („Głupi ateista. Studium Psalmów 14 i 53”).
Ks. Wojciech wybrał tę tematykę, bowiem w ostatnim czasie rozgorzała dyskusja nad tłumaczeniem 6 wezwania w Modlitwie Pańskiej – Ojcze Nasz – „I nie wódź nas na pokuszenie”. Włączył się do niej także Ojciec Święty Franciszek.
W polskim tłumaczeniu „Nie wódź nas na pokuszenie” (Mt 6,13; Łk 11,4) może budzić trudność polegającą na tym, że Bóg zostaje ukazany jako podmiot kuszenia człowieka, gdy w tekście Ewangelii podmiotem kuszenia jest szatan (diabeł). W bliskim kontekście termin „kusiciel” jest explicite odniesiony do szatana (Mt 4,3). W Liście Jakuba czytamy: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi: «Bóg mnie kusi». Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi” (Jk 1,13). który nauczał jej w języku aramejskim. Po aramejsku 6 wezwanie oznacza próbę. „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” (Mt 6,13). Wg ks. Wojciecha jest to jednak niezasadne. Analizował tłumaczenia tego wezwania w językach hebrajskim, greckim, łacińskim i innych. Wyjaśniał, że tłumaczenie „i nie dozwól byśmy ulegli pokusie” jest zgodne z całością przesłania Jezusa, ale niezgodne z jego własnymi słowami w modlitwie „Ojcze nasz”. Jezus wiedział, że Bóg wielokrotnie wprowadzał ludzi w sytuację próby (np. „Bóg wystawił Abrahama na próbę” – Rdz 22,1). Sam został wypchnięty przez Ducha, aby być kuszonym na pustyni (por. Mt 4,1). Gdyby chciał przekazać myśl „nie dozwól byśmy ulegli pokusie” użyłby takiej konstrukcji jak w 1 Kor 10,13: „[Bóg] nie dozwoli was kusić”.
Dużym problemem jest także znaczenie tego wezwania w języku polskim, bo kiedy mówimy „kusić” prawie zawsze myślimy o namawianiu do złego. Natomiast Biblia hebrajska i grecka w miejscach, które tłumaczymy „pokusa”, używa słów, które znaczą nie tylko „pokusa”, ale również „próba, doświadczenie”. W biblijnej pokusie jest jednak jedno zasadnicze rozróżnienie. Kiedy Bóg wystawia na próbę ludzi, to jest to dobro. Natomiast kiedy ludzie robią to Bogu, to już jest to złem.
Trzeba przyznać, że mimo trudnej problematyki poruszanej przez ks. dr. Wojciecha Węgrzyniaka, jego język przekazu był bardzo „giętki”, w miarę zrozumiały, a porównania i przytaczane przykłady rozluźniały zawartym humorem, na co żywo reagowało kilkudziesięciu uczestników owego spotkania.
W krótkim tekście w żadnej mierze nie uda się przekazać wszystkich argumentów znawców tematyki niemal z całego świata, o których żywo mówił nasz gość. Najważniejszą część stanowią jednak wnioski. Oto niektóre z nich:
- Tłumaczenie „Nie wódź nas na pokuszenie” jest poprawne i oddaje sens tekstu greckiego. Tak jak poprawne jest tłumaczenie „bracia Jezusa”, choć ich Jezus nie miał albo „Kto nie ma w nienawiści ojca lub matki nie jest mnie godzien” chociaż Jezus nie wzywa do nienawiści.
- Można by się zastanowić, czy nie uwspółcześnić tłumaczenia na „Nie wystawiaj nas na próbę”, albo „Nie poddawaj nas próbie”. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma pokusy, która nie byłaby próbą, ani próby, która nie mogłaby stać się pokusą. Pokusa nie jest sama w sobie zła. Istniała ona przed diabłem. Inaczej anioł nie mógłby powiedzieć Bogu „nie”. Pokusa bowiem jest możliwością popełnienia zła wynikającą z istnienia wolnej woli, którą mają tylko aniołowie i ludzie.
- Problemy z rozumieniem słów Jezusa istniały większe lub mniejsze od wieków. Generalnie jednak nie zmieniano słów Jezusa, tylko je wyjaśniano w komentarzach.
- Nigdy nie rozumiano modlitwy w ten sposób, że to Bóg nas prowadzi do upadku, zła i grzechu. Problemem nie jest tłumaczenie, tylko interpretacja.
Tradycja wypracowała trzy zasadnicze kierunki: nie prowadź nas na doświadczenie (jak Abrahama czy Hioba), które może stać się pokusą; nie pozwól, żebyśmy byli prowadzeni na pokusę – diabeł prowadzi do pokusy, a Bóg tylko pozwala. Jezus mówi „nie wódź” zamiast „nie pozwól wodzić”, bo taki był wtedy sposób mówienia, ale sens jest taki, że modlimy się, by Bóg nie pozwolił diabłu na kuszenie nas; nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie – to prośba o to, że jak już diabeł kusi, byśmy nie ulegli pokusie.
„Nie dopuszczaj do nas pokusy” czy „Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” nie są tłumaczeniami tylko interpretacjami. Jednak interpretacjami dopuszczalnymi, tzn. nie wypaczającymi zasadniczego sensu oryginalnego zdania.
Różnica między pokusą, próbą a doświadczeniem jest tylko intencjonalna i mówi więcej o tych, którzy stoją za przyczyną danej rzeczywistości niż o tych, którzy tej rzeczywistości doświadczają.
Ks. Wojciech podkreślił, iż jako biblista jest za obecną wersją „nie wódź nas na pokuszenie lub też „nie wystawiaj nas na próbę”, bowiem jest to modlitwa, podczas której modlący się prosi, by Bóg nie wystawiał go na próbę np. choroby, kalectwa, wojny, rozmaitych nieszczęść, by był przy nim podczas kuszenia przez szatana, innych ludzi lub kuszenie przez samego siebie. Wówczas Bóg nie pozwoli, aby te pokusy przerastały jego siły do ich przezwyciężenia. Podczas takiej ufnej modlitwy wierzący wyznaje, iż myśli przede wszystkim o Bogu, a nie o kuszeniu przez diabła.
Na zakończenie poinformował, iż z jego wykładem można się dokładnie zapoznać zaglądając do jego strony internetowej.
Wspólne odśpiewanie Apelu Jasnogórskiego i kapłańskie błogosławieństwo naszego gościa było ostatnim akcentem tego bardzo interesującego i zajmującego spotkania, które zorganizowała Wspólnota Dorosłych Wody Jordanu Ruchu Światło-Życie.
Z. Kiresztura
fot. A. Wojtaszek